Umiera Twój Bliski? Znajomy? Członek Rodziny? Chcesz coś powiedzieć, więc mówisz „przykro mi…” Mówisz coś, co absolutnie nic nie znaczy. Wyrażasz współczucie, że ktoś cierpi, że nie ma to ani sensu, ani uzasadnienia. Tyle, że efekt takie współczucia – cóż, pozostawia wiele do życzenia.
Pacjenci nienawidzą współczucia
Podczas jednej z wizyt domowej zwróciła moją uwagę karta stojąca na stoliku nocnym obok łóżka Pacjentki, którą odwiedzałem. Na kartce stało: „Dużo zdrowia!”. Chora była w stanie terminalnym, od śmierci dzieliły ją dni liczone postępem nowotworu. Zapytałem Jej od kogo ta karta. Odpowiedziała z żalem, że od siostry. Mówię: „Dobrze, że o Pani pamięta”. Usłyszałem: „Na co mi takie współczucie… Zamiast przyjechać i się pożegnać wysyła mi kartki pocztowe.”
Co mówią Chorzy:
Nienawidzę współczucia. Ot, powiedzieć „Współczuję ci” i uciec.
Chyba najprostsza rzecz na świecie, okazać współczucie. I najbardziej pusta.
Nie lubię takiej nieszczerości, gdy ktoś mówi mi: oj, umierasz, przykro mi. A ja widzę, że go to w ogóle nie obchodzi. Nic za tym stwierdzeniem nie idzie.
Jak odbiera współczucie Chory? Badania pokazują jednoznacznie. Współczucie to chęć poradzenia sobie z trudnymi emocjami…ale nie Chorego, tylko osoby, która mu współczuje. To współczujący nie wie co zrobić, co powiedzieć, jak się zachować i jak poradzić sobie z kotłującymi się w nim emocjami. Chorzy wyczuwają brak szczerości i zrozumienia Ich sytuacji. Ma to na Nich bardzo negatywny wpływ: powoduje zwiększenie napięcia, nasilenie depresji, głębsze „niepogodzenie” z własną sytuacją zdrowotną. Nasila stres.
Empatia jest lepsza
Z empatią jest znacznie lepiej. Wejść w buty (kapcie?) Chorego wymaga więcej zaangażowania, ale i daje drugiej stronie odczuć, że nam zależy i że nie pozostawimy Pacjenta samego. Empatia to taki rezonans w sam: gdy nasze uczucia i emocje nastawiają się zgodnie z emocjami i uczuciami Chorego.
Empatia to tak, jakby ktoś znał moje uczucia i rozumiał je. Przeżywał ze mną.
To taka głęboka komunikacja, nie takie gadanie: bla, bla, bla, przykro mi, bla, bla.. To faktycznie, że ta druga osoba mnie rozumie.
Tak opisują to Chorzy. Mamy więc sytuację, gdy Chory jest wysłuchany, zrozumiany, a w nas budzą się emocje, których nie ukrywamy. Raczej pokazujemy je, aby Chory wiedział, że z nim współodczuwamy.
Współodczuwanie. Gotowy?
Nie ma dobrej definicji angielskiego: „Compassion”. Najlepsza, jaką znalazłem to współodczuwanie – zaangażowanie siebie, swoich emocji, swojego czasu i swojej miłości do drugiej osoby, także chorej. Oznacza to, że nie tylko wchodzisz w buty Chorego, ale że mu te buty pomagasz dobierać do podróży, która jest przed nim. Wyprzedzasz myśli Chorego, wiedząc czego pragnie. I działasz. Zdecydowanie działasz dla dobra Pacjenta, Chorego, Bliskiego. Zrozumienie i działanie – oto dwie składowe charakteryzujące współodczuwanie.
Ja to widzę tak, że wtedy ktoś swoje potrzeby stawia w szeregu po moich.
Współczucie to słowa. A ja wole gdy ktoś nie tylko powie, że mu przykro, ale weźmie trochę tego ciężaru z moich pleców i pomoże mi go kawałek ponieść.
Współodczuwanie to zwykle małe, codzienne ale niezwykłe działania. To codzienna opieka, ale wzbogacona o coś drobnego „od siebie”, od opiekuna. Zmiana kwiatów w pokoju, lepszy płyn do kąpieli. Dodatkowy uśmiech, za który przecież nikt nie zapłaci.
Małe zderzenie
A tak w praktyce? Jak to wygląda? Zobacz, czy widzisz różnice między tymi trzema podejściami, które powyżej opisałem:
Reakcja | Przykład |
Współczucie | Przykro mi.Straszne jest to, przez co przechodzisz. To musi być okropne. Nie mogę sobie wyobrazić przez co przechodzisz. |
Empatia | Czuję, że jesteś… (smutny).Pomóż mi zrozumieć, przez co przechodzisz.Mam wrażenie, że odczuwasz… Opowiedz mi. |
Współodczuwanie | Widzę Twoje cierpienie, czy są jakieś sposoby abym Ci pomógł?Co mogę zrobić aby było Ci lżej? |
A Ty? Jak Twoje zachowanie? Kartka już wysłana? A może wykonany telefon rozwiązał sprawę?
Oczywiście: wejście na poziom trzeci, do współodczuwania, nie jest łatwe. Sami musimy być w zgodzie ze sobą, rozumieć siebie zanim zaczniemy rozumieć innych. Do tego dochodzi otwartość w przyjmowaniu emocji innych (a te bywają bardzo trudne). Ale także otwartość na nowe sytuacji (Bliski potrzebuje pomocy w innych sprawach niż dotychczas: zamiast pomagać w pracach domowych czy w zakupach może się okazać, że będzie potrzebował abyśmy go umyli…).
Ten artykuł był pomocny? Masz pytania lub wątpliwości. Zachęcam do pozostawienia swojego adresu e-mail – pomogę Ci w prowadzeniu opieki w warunkach domowych i powiadomię Cię o kolejnych tekstach na tym blogu. |
Warto przeczytać
Na tym blogu piszę wiele o umieraniu.
- Kobiety i mężczyźni umierają inaczej – zobacz, jak.
- Chory umiera w ciszy. To dobrze? A może lepiej, jak krzyczy…
Zachęcam do przeczytania.
Komentuj, pytaj!
Zapraszam do pozostawiania komentarzy pod tym tekstem. Na Twoje pytania postaram się odpowiedzieć bezpośrednio lub przygotuję artykuł na dany temat. W ten sposób możesz pomóc nie tylko sobie, ale i innym osobom mającym podobne problemy lub wątpliwości.
Literatura:
Sprawdź teksty, z których korzystałem pisząc ten artykuł:
Sympathy, empathy, and compassion: A grounded theory study of palliative care patients’ understandings, experiences, and preferences – kliknij, by przeczytać.
Brak komentarzy, Twój może być pierwszy!