Coraz częściej śmierci towarzyszy też samotność. Przebiega w ogromnym stresie dla Rodzin i samych Chorych. Bez możliwości pełnego przeżycia żałoby. Tak widzę umieranie w czasie pandemii koronawirusa.
Osamotnienie Pacjentów zakażonych
Liczby osób hospitalizowanych są niższe, niż w wielu innych krajach. A jednak za każdą z hospitalizacji, rozpoznaniem infekcji koronawirusem SARS-CoV-2 kryje się oczywisty dramat.
Oderwanie Pacjenta od Rodziny i Bliskich jest pierwszym problemem. O tym w normalnych warunkach nie myślimy – przecież przeziębienie czy grypę leczymy zwykle w domu, pod czujnym i troskliwym okiem Bliskich. A nawet jeśli dojdzie do powikłań, zawsze mogą nas Ci Bliscy odwiedzić w szpitalu. Dziś – nie tylko zresztą dla Pacjentów CoViD dodatnich – praktycznie nie ma opcji odwiedzin.
Do tego dochodzi fizyczne odseparowanie nawet od personelu. To oczywiste, zarówno pielęgniarki, lekarki, czy salowe muszą się chronić. Dla Chorego to jednak ogromne obciążenie – widzieć tylko zamaskowane twarze, nie rozpoznawać nikogo, nie widzieć uśmiechu.
Samotność życia
Pomyśl o 90-letniej Chorej, mieszkającej w domu seniora albo zakładzie opiekuńczo-leczniczym. Radością Jej życia były odwiedziny Bliskich. Prawnuki biegające i hałasujące w Jej pokoiku. Wiadomo, odwiedziny nie tak częste jakby chciała, ale jednak…
Od początku epidemii, w wielu miejscach od marca, bite tygodnie nie ma już odwiedzin. Wstrzymano. I słusznie. Ale to oznacza cierpienie w samotności, być może kolejną cegiełkę do depresji. Kolejny krok na drodze postępującej demencji.
W domach moich hospicyjnych Pacjentów nie jest wiele lepiej. Chorzy mają przed sobą zarysowany horyzont. Wiedzą, że umrą niebawem. A są pozbawieni możliwości widzenia się z wieloma bliskimi sobie osobami, Rodziną, Znajomymi. Możliwości korzystania w pełni z dni, które im w terminalnym już okresie choroby pozostały. To pogłębia samotność, poczucie niesprawiedliwości, napędza wrogość a nawet agresję.
Samotność umierania
Umiera się teraz także w samotności. Umierającym z powodu koronawirusa Pacjentom nie towarzyszą Bliscy, nie mogą się pożegnać. Dojmująca niesprawiedliwość takiego obrotu sprawy – absurd śmieci z powodu infekcji, potęguje się poprzez odizolowanie.
Koronawirus zmienił jednak także umieranie wszystkich innych Chorych. Moi Pacjenci często nie są odwiedzani przez Członków dalszej Rodziny. Pozostają tylko w kontakcie z domownikami czy najbliższymi krewnymi. Tracą szansę na rozmowę przed śmiercią, tematy odkładane zawsze “na potem” nie będą już nigdy poruszone.
Strasz przed samotnością umierania w szpitalu, bez odwiedzin – popycha także wielu Chorych do rezygnacji z poszukiwania pomocy lekarskiej. Nawet w stanie zdrowia, w którym tej pomocy ewidentnie potrzebują.
Samotność lekarza w masce
Dla mnie to trudne. Ogromnie obciążające, jako lekarza. Rozmowa z Pacjentem i z Jego Rodziną w chwilach poprzedzających śmierć o dni czy tygodnie. Prowadzona w masce na twarzy.
Jak przekazać emocje, jak budować zaufanie, gdy twarz zasłonięta jest w ochronie przed wirusem. Na te pytania nie znajduję łatwych odpowiedzi, wymagają one ode mnie uruchamiania zupełnie innych umiejętności. Działania inaczej.
Samotność pogrzebu
Codziennie w drodze do pracy mijam jeden z podkrakowskich cmentarzy. Ostatni widzę tylko lekko uchylaną bramę, przez którą prześlizgują się pięcioosobowe grupki. To żałobnicy, jedyne pięć osób, które wpuszczono na pogrzeb.
Co to oznacza? Że zmarły, który miał może ze setkę Członków Rodzinym, pół setki znajomych, drugie tyle z pracy, łącznie pewnie ze 200 osób, jest żegnany przez 5. Dla tych, którzy pozostają, dla wdów i wdowców, dzieci i wnuków – to znacznie zaburza przeżycie żałoby.
Samotność wdów
No właśnie… a co z żałobą? Jak przeżyć stratę, gdy nie ma się z kim nią podzielić? Gdy często jedynym środkiem łączności zostaje telefon, chwila rozmowy, łzy niewidoczne dla drugiej strony takiego spotkania.
Nasze “społeczne oko” jeszcze tego nie widzi. Jednak już teraz wielu psychologów, psychiatrów, lekarzy rodzinnych pracujących z Rodzinami w żałobie dostrzega rodzący się nowy problem. Ogromne zagrożenie dla dobrostanu psychicznego wdów/wdowców i sierot. Tak okaleczonych w przeżywaniu śmierci Bliskiego.
Samotność – co robić?
Po co piszę o tym wszystkim? Uważam, że jest wiele rzeczy, które możemy zrobić. Wiele działań, zarówno na dużą, jak i całkiem małą skalę, które możemy podjąć.
- Jeśli nasz Bliski jest w szpitalu – zadbajmy o techniczne możliwości kontaktu – telefon, tablet z kamerą (może ktoś z Rodziny nam pożyczy swój). Urządzenie z kamerą jest lepsze – pozwala porozmawiać “twarzą w twarz” – trochę wirtualnie, ale i tak znacznie lepiej.
- Podobnie możesz zrobić z Bliskimi mieszkającymi samotnie albo w domach seniora, ZOLach.
- Jeśli mieszkasz daleko – zadbaj o kontakt z sąsiadami swoich Bliskich. Może ktoś z okolicy pomoże zrobić zakupy.
- Nauczmy się dzielić emocjami w rozmowie:
- Ja także byłbym przestraszony…
- Opowiedz mi co czujesz…
- Chcę Cię lepiej zrozumieć…
- Zrobię, co mogę, by poprawić sytuację. Jakiej pomocy potrzebujesz?
- Czy potrzebujesz mojego czasu?
- Jeśli Twój Bliski umiera – nie ukrywaj tego. Uczciwa rozmowa jest potrzebna.
- Nie ma łatwych odpowiedzi. Ale dzielenie się wątpliwościami pomaga – wszystkim, zarówno Tobie jak i Twoim Bliskim. Rozmawiaj.
- Pamiętaj, bądź wobec siebie łagodna/łagodny. Nie na wszystko mamy wpływ. A już na pewno nie na pandemię, na ilość sprzętu medycznego, braki kadrowe w opiece zdrowotnej dotkliwe nawet w normalnych czasach.
Ten artykuł był pomocny? Masz pytania lub wątpliwości. Zachęcam do pozostawienia swojego adresu e-mail – pomogę Ci w prowadzeniu opieki w warunkach domowych i powiadomię Cię o kolejnych tekstach na tym blogu. |
Warto przeczytać
Na tym blogu piszę wiele o umieraniu.
- Kobiety i mężczyźni umierają inaczej – zobacz, jak. https://mistrzpolikarp.pl/umieranie-plec/
- Chory umiera w ciszy. To dobrze? A może lepiej, jak krzyczy…
Krzyki i przekleństwa czy cisza? Czy jest dobre umieranie?
Zachęcam do przeczytania.
Komentuj, pytaj!
Zapraszam do pozostawiania komentarzy pod tym tekstem. Na Twoje pytania postaram się odpowiedzieć bezpośrednio lub przygotuję artykuł na dany temat. W ten sposób możesz pomóc nie tylko sobie, ale i innym osobom mającym podobne problemy lub wątpliwości.
Jak działa hospicjum domowe w czasie pandemii? | Mistrz Polikarp
•4 lata ago
[…] Umierania w czasach pandemii… – moje osobiste refleksje. […]